poniedziałek, 20 stycznia 2014

5/10 a więc... PÓŁMETEK

 Serio, moja systematyka blogowa sucks. Obiecałam sobie, że będę pisać każdego dziewiątego dnia miesiąca, jako że przyjechałam tutaj 9 sierpnia, ale niemal za każdym razem mam opóźnienie ;)

Styczeń ma to do siebie, że zwykle wybija wtedy magiczna połowa wymiany. Dlaczego magiczna? Ano dla niemal wszystkich wymieńców ta druga połowa tego naprawdę wyjątkowego roku szkolnego jest lepsza.
Powodów jest kilka. Po pierwsze nie jesteśmy już tacy nieopierzeni, znamy dobrze naszych hostów. To też często moment, kiedy nasze relacje z nimi się zacieśniają, wreszcie się naprawdę zaprzyjaźniamy. Poza tym środowisko, w którym żyjemy nie jest już nam obce, znamy nasze miasto, szkołę itd. Mamy już trochę znajomych, czasem nawet przyjaciół. Wtedy tak naprawdę rozpoczyna się ten główny FUN.
Jak dla mnie, to brzmi super, bo jeżeli druga połowa ma być lepsza od pierwszej, to mogę stąd nie wyjeżdzać :D

To teraz podsumowanie ostatnich dni.
Po powrocie z Chicago spotkałam się z kilkoma znajomymi.
Oto relacja z naszego wypadu w góry z Eleną, Julią, Rebeką i Emily:

Zaczęłyśmy od lunchu :D

Elena ze swoimi psami

Dziewczyny stwierdziły, że nasz cel wyglądał
jak droga do Mordoru xD

Garden of the Gods widziany z daleka
REBEKAH <3

Najlepsze towarzystwo na wymianę :)


Moim celem na wizytę w Kolorado było znalezienie
takiego widoczku :)

Zamarznięte jezioro

... i jacyś inteligenci jeżdżacy po lodzie na rowerze o.O





To był Red Rocks Canyon. Byłam tam parę miesięcy i super było zobaczyć to samo miejsce o różnych porach roku. Ten weekend miałam dosyć intensywny, mieliśmy wolny poniedziałek z powodu dnia Marcina Lutera Kinga. Tak więc w sobotę pojechałam do mojej koleżanki z Denver, zobaczyć jej sztukę w teatrze, potem do kościoła i na grupę młodzieżową. Supeł było tam być, jej tato jest pastorem i mają naprawdę wypasiony kościół. Poniżej kilka zdjęć:

Kawiarnia w kościele

<3

Z Noelle





Rośnie nowe pokolenie fanów Broncos :)



Jedna z sal dla dzieci





Z Noelle planowałyśmy się spotkać już od dawna, ale oczywiście ciągle się nie udawało, nawet mimo faktu, że mieszkamy teraz godzinę drogi od siebie.

W poniedziałek poszłyśmy z dziewczynami z Amicusa na ściankę wspinaczkową, potem przeszłyśmy się trochę po mieście. W Polsce wspinałam się tylko raz, ale tutaj bardzo mi się to spodobało i prawdopodobnie pójdziemy tam jeszcze parę razy. Super nam się gadało z Franzi (Niemcy) i Natasza (Polska). Była jeszcze Louvisa z Norwegii, ale wzięła swoją koleżankę z tegoż kraju i cały czas spędziły razem nawijając po norwesku :)

Franzi i Natasza

Franzi i ja


Ja i Natasza

















Muszę już kończyć, jutro szkoła, która mimo, że jest lajtowa dużo bardziej od tej w Polsce i wszyscy stają na głowie, żeby "have fun", to jednak perpektywa wczesnego wstawania mnie nie zachwyca :(

Życzę wszystkim wspaniałego tygodnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz