środa, 8 maja 2013

Step-by-step

Cały rok przed wyjazdem naprawdę trudno myśleć o czymkolwiek innym. I żyje się właściwie tylko kolejnymi wydarzeniami, które mają związek z wymianą. Najpierw składaniem aplikacji, potem euforią o zaakceptowaniu do programu, otrzymaniem rodziny, myśleniem nad podróżą itd. Ja właśnie jestem w tym ostatnim punkcie. Więc co się właściwie dzieje?

Kontakt z rodziną

Kiedy czytałam blogi moich poprzedników, to wszyscy pisali, że po dostaniu rodziny codziennie gadali z hostami. No więc ja też się z nimi skontaktowałam, ale na tym koniec, przez dłuższy czas jakoś nie odzywaliśmy się do siebie i ostatnio się to zmieniło, bo wysyłam do siebie wiadomości na fb z host mamą i host siostrą i jesteśmy umówione na pierwszą rozmowę "na żywo" czyli na skypie. Denerwuję się tym trochę i pewnie z nerwów zapomnę całego angielskiego. Poza tym moja polska rodzina powiedziała, że chce przy tym być, więc mogę być pewna, że nie omieszkają mnie poprawiać, jeśli zrobię jakiś błąd -.- Ale poza tym, to jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, że dostałam Wezensky'ch, są wspaniali, przemili i naprawdę, jak dotąd są po prostu rodziną bez wad, idealną dla mnie <3
Rok temu hościli dziewczynę z Austrii, więc wypytuję ją o różne rzeczy i jest to bardzo pomocne. Ona sama twierdzi, że to był wspaniały rok. Mogę w to uwierzyć oglądając zdjęcia i filmy na fb, które robiły z Timary (h-siostra).

Bilety

Oczywiście jak tylko emocje opadły po wiadomości o rodzinie, zaczęliśmy zastanawiać się nad najtańszą trasą do Colorado Springs. Jakiś tydzień potem dowiedzieliśmy się, że oprócz mnie będzie tam mieszkać jeszcze jedna dziewczyna, która jedzie teraz z Amicusem. Tak więc moi i Marty rodzice ustalili trasę, a wygląda ona tak:

Warszawa -> Amsterdam

Amsterdam -> Atlanta

Atlanta -> Colorado Springs

Tym samym odpadł kolejny powód do zamartwiania pt: jak ja sobie poradzę na lotnisku. We dwie damy radę :) Bilety zostały kupione. Jedyne nad czym się zastanawiam, to jak ja się spakuję, bo przysługuje mi "tylko" jedna walizka 23kg. Jak na rok, to trochę mało, chociaż Nathalie (dziewczyna z Austrii) przekonuje mnie, żebym nie brała ŻADNYCH ciuchów, bo kupię tam mnóstwo świetnych i tanich, a Timary po prostu kocha zakupy, więc nie muszę się o to martwić.

Wiza

Z wizą było trochę zawracania gitary, bo niby składanie wniosku odbywa się przez internet i jest to proste, szybkie i wygodne, ale trochę trwa. Pięć razy musisz napisać swoje podstawowe dane i odpowiedzieć na bardzo szczegółowe pytania dotyczące Twojej przeszłości (zwłaszcza, jeśli była naznaczona jakimiś wykroczenia, zbrodniami itp.) np. czy jesteś terrorystą, dopuściłaś się ludobójstwa itd. </3 Poza tym robienie specjalnego zdjęcia, więc to wszystko zawsze trochę zajmuje. Jak już wyślesz wniosek, umawiasz się na spotkanie w ambasadzie w Wawie lub konsulacie w Krakowie. Ja pojechałam do Krakowa. Same formalności nie trwają długo, ale akurat tego dnia mieli jakiś problem z uruchomieniem komputerów czy coś i czekaliśmy w baardzo długiej kolejce pod konsulatem chyba z godziną.
W każdym razie paszport z wizą już mam :)

Prezenty

Zazwyczaj licząc koszty wymiany nie bierze się pod uwagę prezentów dla hostów, co jest błędem, bo trochę na nie trzeba liczyć, bo przecież chciałoby się pojechać z czymś wypasionym. 
Zapytałam rodzinkę, co by chcieli dostać, czy mają jakieś specjalne życzenia. 
W odpowiedzi zapewnili, żebym nie czuła się zobowiązana do przywożenia czegokolwiek (słodkieee <3), ale ponieważ sami pochodzą z Polski, to tym chętniej poznają polską kulturę. Taka sugestia, że mam przywieźć coś NAPRAWDĘ polskiego. Timary dodatkowo napisała, że najbardziej ucieszyłyby ją ubrania (o.O ubrania? z polski?! to jak wieźć lód na Antarktydę czy coś... ale niech będzie) i naklejki, bo je kolekcjonuje naklejając na swój bidon. Mam już trochę pomysłów, ale i tak APELUJĘ DO WAS:
MACIE POMYSŁY NA COŚ NAPRAWDĘ POLSKIEGO? Ogromna prośba z mojej strony, będę wdzięczna za każdą propozycję.

Poza tym razem z dziewczynami z forum obrzucamy się takimi stronami:



i wstępnie jesteśmy umówione na spotkanie. Będzie się działo, w końcu jesteśmy Rebel Exchange Girls from Poland <3 haha :D chwała fejsbukowi, że można się tak zbierać, bo to naprawdę grupa wsparcia. Czasami słyszałam, jak inni wymianowicze mówili, że wymieńca zrozumie tylko drugi wymieniec. Wydaje się naciągane, ale to w jakiś sensie jest prawdą. Dobrze jest sobie o tym pogadać z kimś, kto też to przeżywa. 

To chyba tyle, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Jeśli coś będzie ciekawego, to o tym napiszę.
Ciąg dalszy nastąpi.