sobota, 14 czerwca 2014

Powoli ku końcowi...

Nie da się ukryć, że przed wyjazdem wymiana jest pretty big deal. Z punktu widzenia typowego nastolatka, powiedzmy 16-letniego, pierwsze myśli o tego typu wyjeździe są najczęściej dość przytłaczające. Rok w innym kraju? Samemu? Potem pojawia się ekscytacja, w końcu przychodzi czas na sam wyjazd. Natomiast mniej się mówi na temat powrotu. A jest to naprawdę elektryzująca myśl: powrót do domku, rodziców, przyjaciół, jedzenia (!), tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Ach!... Co tu kryć, jestem patriotką, kocham jeździć, zwiedzać, poznawać nowe światy, ale mój dom jest w Polsce.

Więc jak wygląda ten powrót? W moim przypadku jest dosyć złożony, bo Amicus ma w planie obóz dla wszystkich wymieńców i wycieczkę do Washington, D.C., co zajmie w sumie dziesięć dni. Tak więc, 20 czerwca wyjeżdżam z Kolorado, natomiast 30 ze Stanów i w Warszawie ląduję 1 lipca. Pozostało mi ostatnie 6 dni do wylotu, ostatni czas na załatwiania spraw czyli głównie pakowanie i pożegnania.

Jeśli chodzi o to pierwsze, to jest to prawdziwa misja. Zabranie wszystkich rzeczy, które się nagromadziło przez ten rok jest jeszcze trudniejsze niż pakowanie się na wymianę. Trzeba się wtedy rozejrzeć za najwygodniejszą i najtańszą opcją. Ja, po zrobieniu dokładnego researchu w tej sprawie, wybrałam ofertę firmy Polonez Parcel Service. Wysłałam moje trzy kartony do Massachusetts, następnie nadałam je przez internet i ludzie z Poloneza wyślą je drogą morską do Polski. Za wszystko zapłaciłam $220. Brzmi sporo, ale to i tak najmniej, jak udało mi się wykombinować.Teraz modlę się, żeby moje dopchać wszystko do walizek i nie płacić nadbagażu, bo poleci kolejna stówa. Brr.

Zobaczę je dopiero w sierpniu













Pożegnania, pożegnania... Ech! Nie będzie ich wiele, bo nie mam tutaj tłumu znajomych, ale kilka przyjaciółek. Z The Foreign Sexy5 miałyśmy dużo planów na te moje ostatnie dwa tygodnie, ale okazało się, że Elena i Julia wyjechały następnego dnia po moich powrocie z Alaski z powodu przeprowadzki ich rodziny. Wrightowie są w military i przenoszą się do Kanady. Tak wię zostałyśmy same z Rebeką i Emily. Bliźniaczki są zajęte poszukiwaniem pracy dorywczej, w przerwach hengałtujemy. Chodzimy do naszych ulubionych miejsc jak ostatnio do Panery na lunch, Plato's Closet na zakupowe szaleństwo i Barnes&Noble, żeby poszwędać się pomiędzy regałami i powdychać zapach książek. Zaczynam uderzać w melancholijne tony, ale... to chyba właściwy moment. Przy okazji znalazłam w dziale kulinarnym takie oto cudo:


 Chcemy jeszcze wybrać się do Ikei, jako że łączy nas miłość do tych mebli i szwedzkiego jedzenia. W poniedziałek spotykam się z Franzi i Nataszą. Robimy małą niespodziankę dla Jo, która była Franzi oraz częściowo też moim Rep-em. Chcemy zabrać ją na kawę i dać prezent, żeby jej podziękować za ten rok. A właśnie, zapomniałabym! Wczoraj zrobiłyśmy polski wieczorek u mnie w domu z Nataszą i Basią, która mieszka tu ze swoją rodziną całe życie. Oglądałyśmy polskie skecze i filmy, w międzyczasie robiąc rewolucję na głowie Nataszy. Zażyczyła sobie bowiem, żeby jej ściąć włosy i zafarbować częściowo na zielono. Wyszło nierówno i na turkusowo, ale dla Nataszy to wystarczyło :P

Robi mi się smutno na myśl o wyjeździe ze Stanów. Rok to długo, 1/19 mojego dotychczasowego życia ;) a nie wiem jeszcze kiedy uda mi się wrócić. Gdyby nie wymiana, to pewnie długo bym jeszcze nie przyjechała do ziemi hamburgerami płynącej, bo zwyczajnie nie było na to kasy. Ale tutaj w jakimś sensie jest mój drugi dom.
Próbuję się jeszcze trochę zamerykanizować jedząć słynne PeanutButter&Jelly Sandwiches.
Chociaż narzekałam na tutejsze jedzenie przez okrągły rok, to będę tęsknić za kuchnią host mamy, bo potrafiła wyczarować naprawdę pyszne dinners.





To chyba tyle na razie. Napiszę jeszcze krótko przed damym wyjazdem, a potem już pewnie z Polski, bo na obozie zabierają nam telefony. Btw, gdyby ktoś był zainteresowany jak wyglądają obozy Young Life-u, to zapraszam do obejrzenia filmiku: http://vimeo.com/72511796

Tymczasem do "napisania"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz